Pierwsza elektryfikacja Polski była odnawialna — i wyznaczyła drogę ku czystszej przyszłości


Technologia, na której opiera się dzisiejszy projekt TITAN, czerpie z cichego dziedzictwa wynalazców i inżynierów, którzy działali na długo przed epoką neutralności klimatycznej i rynku emisji CO₂. Zainspirowani ich pracą, rozwijamy rozwiązania, które – tak jak kiedyś – opierają się na energii lokalnej, niezależnej i odnawialnej. Traktujemy to dziedzictwo z pokorą i dumą.

W ostatnich dekadach XIX wieku Warszawa zaczęła się rozświetlać – nie dzięki węglowi, ale dzięki gazowi drzewnemu, olejom roślinnym i niemieckim silnikom, zaprojektowanym z myślą o samowystarczalności. Elektryczność w Polsce nie pojawiła się wraz z wielkimi elektrowniami, lecz w ciszy, w miejscach, gdzie była potrzebna najbardziej – i z wykorzystaniem tego, co było pod ręką.

Pierwsze udokumentowane źródło światła elektrycznego w Warszawie zainstalowano w 1888 roku w wojskowym forcie na Żoliborzu. Urządzenie zasilane było przez silnik z gazogeneratorem Deutz, który przekształcał drewno i koks w Holzgas – czysty, bezdymny gaz palny, zasilający dynamo. Oświetlał on tunele, magazyny i wartownie. Całość była niezależna od jakiejkolwiek sieci – w pełni odnawialna i lokalna.

W tym samym roku drugie takie urządzenie zamontowano w rejonie ulicy Towarowej, w jednym z najważniejszych węzłów przeładunkowych Królestwa Polskiego. To właśnie tutaj kolej wiedeńsko-warszawska przechodziła w kierunku wschodnim przez linię warszawsko-terespolską. Wbrew powszechnym nieporozumieniom, linia do Terespola została zbudowana w standardowym europejskim rozstawie torów, a dopiero w Terespolu następowało przejście na szerszy rosyjski rozstaw. Tamtejszy dworzec był pełen życia, handlu, ale i przestępczości. Oświetlenie elektryczne zamontowane na Towarowej miało nie tylko usprawniać ruch towarowy – było też środkiem prewencji. W ciemnych, zimowych miesiącach światło stało się narzędziem nadzoru i porządku. Po raz kolejny – zasilane gazem drzewnym, bez dymu i bezpiecznie poza siecią.

W 1889 roku, po drugiej stronie Wisły, miało miejsce wydarzenie przełomowe. Austriacki inżynier Marschel & Co. zainstalował pierwszy komercyjny system oświetlenia elektrycznego w Warszawie – nie w fabryce wódki, ale w bezkominowych warsztatach wykańczania wełny przy rozwijającym się osiedlu Brühla na Pradze. Lampy nie napędzały maszyn. Oświetlały stoły, przy których krawcowe i wykańczalnicy dopracowywali tkaniny. I ponownie – wszystko to bez sieci, bez spalin, z wykorzystaniem gazogeneratora Deutz.

Wielokrotnie przywoływana fabryka wódki, uważana za jeden z pierwszych zakładów z elektrycznością, uruchomiła swój generator dopiero dwa lata później. Zasilana była węglem, głośna, zadymiona – daleka od tej cichej precyzji warsztatów włókienniczych, które działały już wcześniej.

W 1900 roku, gdy otwarto Hotel Bristol, nowoczesność Warszawy miała się objawić w pełnym blasku. Jego dumą był Szklany Dźwig – cichy, elegancki, bezpieczny. Do jego zasilenia potrzebny był silnik bez wibracji, bez dymu, bez zawodności. O jego wyborze zdecydował Marian Lutosławski, młody inżynier, kształcony w Rydze, a później w Darmstadt.

Zamiast konwencjonalnego silnika parowego, Lutosławski wybrał silnik Rudolfa Diesla, który – co kluczowe – zaprojektowany był do pracy na olejach roślinnych, nie na paliwach kopalnych. W Polsce wybór był prosty: olej lniany z Łodzi, pozyskiwany z tłoczenia lnu i odpadów włókienniczych. Silnik działał cicho i czysto, a dźwig stał się dumą hotelu. W tym samym roku Diesel zaprezentował swój wynalazek na Wystawie Światowej w Paryżu, zasilając go olejem arachidowym i ogłaszając, że jego silnik już działa – w Warszawie.

Choć napęd windy Bristolskiej najprawdopodobniej generował prąd stały (DC) – jak większość ówczesnych tramwajów, wind i pojazdów – Lutosławski patrzył dalej. Wkrótce stał się jednym z pierwszych polskich inżynierów, którzy wprowadzali i promowali trójfazowy prąd przemienny (AC) – technologię, która miała zrewolucjonizować przesył i skalę energetyki.

Jego myślenie o strukturach wykraczało poza elektroenergetykę. W latach 1908–1909 zaprojektował i zbudował dwa pierwsze żelbetowe mosty w Lublinie, w systemie Hennebique’a – łącząc nowoczesność materiałową z funkcjonalnością inżynieryjną. Tak jak kiedyś światło oświetlało praskie stoły pracy, tak teraz jego konstrukcje miały służyć trwałości i przepustowości.

Dziś, TITAN rozwija te same idee – ale z technologią zaawansowaną o 120 lat. Gdzie kiedyś używano gazu drzewnego, TITAN przekształca odpady leśne w bogaty w wodór gaz energetyczny. Gdzie Marschel montował pierwsze przewody w warsztatach, TITAN tworzy modułowe stacje energii i fermentacji zdolne do zasilania sieci i produkcji paliw. Gdzie Marian wybrał olej lniany, TITAN przetwarza odpady organiczne w nośniki energii i surowce do fermentacji – opierając się na tej samej logice, rozwiniętej przez ponad wiek.

Nie twierdzimy, że byliśmy pierwsi.
Ale z dumą kontynuujemy tę linię – od Marschla, przez Mariana, po TITAN.
To nie tylko historia elektryczności.
To odnawialne dziedzictwo Polski.

Treść historyczna opracowana na podstawie źródeł SOLIDEAArchive ©